Sama zaczęłam uczyć się w podstawówce - przymusowe wyszywanie serwetki (dostała ją Babcia z drugiego końca Polski) i szycie świątecznego buta.
Później już chyba w gimnazjum poszłam w ferie na warsztaty robienia na drutach i nawet mi się spodobało...
Gdzieś w międzyczasie była makrama, decoupage, zbiorowe wyszywanie wielkiego obrazka na płótnie.
Następnie na mojej robótkowej osi czasu jest czarna plama, aż na drugim roku studiów nie odnalazłam mojego szydełka <3 efekty widać na blogu.
Tydzień temu, będąc u Mamy, w pół godziny przeszłam przyspieszony kurs robienia na drutach :D męczę się niemiłosiernie, ręce tęsknią do szydełka, ale uparłam się, że się nauczę!
oto, co mi wychodzi... póki co, próbuję sobie i staram się robić równe oczka :)
i jak?
Bardzo ładnie ! :)
OdpowiedzUsuńTeż się dopiero uczę i chyba idzie mi trochę gorzej xD
Nieźle i co najważniejsze nie robisz na tzw. "blachę". Oczka luźniutkie - super - gratuluję!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
no pierwsza pierwsza próba została spruta, bo nie mogłam wygiąnąć druta xD taki żelbeton zrobiłam :D
Usuń